24 lutego 2021

#

Depresja - cichy morderca

Depresja cichy morderca

Wczoraj odbył się światowy dzień walki z depresją.
Ten temat jest mi dość bliski, bo wiele lat zmagałam się z tym paskudztwem.

Każdy z nas na pewno nie raz słyszał słowo "depresja".
Zmaga się z nią wielu ludzi, jednak jest to cicha choroba, której na zewnątrz nie widać, często jest traktowana w sposób prześmiewczy bądź obojętny.

Ale problem jest ogromny. Wiele osób depresję próbuje leczyć alkoholem, narkotykami, a leki antydepresyjne również mocno uzależniają.

Wielu ludzi na świecie popełnia samobójstwo, nie radząc sobie z popękaną duszą i wewnętrzną pustką.

Osoba z depresją chowa w sobie swoje problemy, często nie jest wstanie o nich rozmawiać, a w swojej głowie toczy walkę z samym sobą.
Tacy ludzi na zewnątrz są uśmiechnięci, pozornie szczęśliwi - jednak w środku płaczą i krzyczą.

Ze mną też tak było. 

 
Pierwszy raz odczułam stany depresyjne jako nastolatka.
Wszyscy to bagatelizowali, bo to taki wiek, dzieciak dojrzewa.
Z rodzicami nie umiałam rozmawiać - szczególnie dlatego, że to oni w dużej mierze przyłożyli się do mojego stanu.

W szkole nie potrafiłam zaufać nikomu dorosłemu. A rówieśnicy kompletnie nie rozumieli problemu. A ja wtedy nie nazywałam tego depresjom... tylko jak wszyscy mówili - etapem dojrzewania.

To wtedy pojawiły się u mnie pierwsze myśli samobójcze, ataki paniki, stres i płacz w poduszkę. Pojawiły się też znieczulacze, od których po pewnym czasie się uzależniłam, myśląc, że są lekiem na moją poranioną duszę.
Ale używki tylko na chwilę leczyły moje problemy, a właściwie jeszcze je pogłębiały.

Ten problem nasilał się przez lata, i gdy na świecie pojawiła się nasza córka nie zawsze radziłam sobie z emocjami.

Na zewnątrz nikt nigdy nie widział, że coś jest nie tak. Zawsze starałam się być uśmiechnięta i pomocna. Było to nawet całkiem łatwe, bo nie chciałam,
by ktokolwiek wiedział o walce w mojej głowie.

Mój mąż, gdy z nim rozmawiałam o swoich problemach nie rozumiał tego,
bo widział uśmiechniętą kobietę, która czasem łapie gorszy nastrój.
Nie widział w tym nic niezwykłego, do czego musiał by mieć indywidualne podejście. Ja też nie chciałam więcej o tym rozmawiać.

Każda noc wiązała się z myślami o śmierci.


Z jednej strony chciałam już umrzeć, z drugiej bardzo bałam się śmierci.
Moje życie wyglądało jak roller coster. Jednego dnia byłam spokojna i uśmiechnięta, następnego dnia płakałam i chciałam się zabić.

Gdy mój stan się pogarszał, wtedy i mój mąż zobaczył, że coś jest nie tak. Ciągłe kłótnie, ciągłe pretensje z mojej strony. Poprosiłam go by poczytał o depresji i zobaczył, czy może mi jakoś pomóc. Jednak nie potrafił.
Nasza rodzina się sypała, nasz związek wisiał na włosku.

Gdy moje myśli samobójcze się zaogniły i każdego dnia planowałam swój koniec uznałam, że to czas by poszukać pomocy na zewnątrz.
Zadzwoniłam do kliniki walki z depresją w moim mieście.
Cała roztrzęsiona powiedziałam o moich problemach i że chcę się zabić.

W odpowiedzi usłyszałam - pracujemy od 9 do 17 od poniedziałku do piątku, proszę przyjechać do nas w przyszłym tygodniu.
Nie było w tej rozmowie słowa otuchy na które liczyłam, nie było zrozumienia i troski. Nie usłyszałam czy jest ktoś obok mnie kto może mi pomoc.

Gdyby nie opatrzność Boga, który pomimo, że byłam niesprawiedliwa to dbał o mnie i moi najbliżsi, których bardzo kocham - pewnie mnie, by dziś nie było.
Z pomocy kliniki nie skorzystałam. Uznałam, że z takim podejściem i tak mi nie pomogą.

Jakiś czas później pojechałam do suszarni na 11 piętrze naszego bloku.
Stanęłam w oknie.
Już dziś nie pamiętam jaki miałam wtedy powód - może kolejna kłótnia z mężem, zmęczenie czy po prostu chora dusza.
Ale chciałam skoczyć. Od mojej śmierci dzielił mnie dosłownie jeden krok.
Jednak coś mnie wtedy zatrzymało.


Rozpłakałam się i zaczęłam błagać Boga by mi pomógł.

Niedługo później okazało się, że mój mąż również prosił Boga o ratunek, o wyrwanie ze zła tego świata. Obydwoje zostaliśmy nawróceni przez Pana!


Moja depresja, nasze uzależnienia, ataki strachu, agresja.
Wszystko odeszło, z dnia na dzień minęło wszystko!

[SPRAWDŹ TEŻ: MIŁOŚĆ BOGA WYBAWIA]

Zaufałam Bogu i Jemu powierzyłam moje problemy.


Dziś nie ma we mnie już smutku.
Nie brakuje mi miłości, bo Bóg mnie z tego uwolnił.
To On stał się moją miłością, On wypełnił pustkę, która we mnie tkwiła. Tęsknotę zamienił w obietnicę i nadzieję.


"Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani
i obciążeni, a ja wam dam odpoczynek."

Ewangelia Mateusza 11:28



Dziś jestem innym człowiekiem. Mój uśmiech nie skrywa już depresji, a ukazuje szczęście i spełnienie, które dał mi nasz Pan.

Dziś nie boję się śmierci - bo wiem, że po niej czeka moje zwycięstwo.
Nie mam też już myśli samobójczych - bo moje życie jest w rękach Chrystusa, i to Jego wola dzieje się w moim życiu.
Jestem narzędziem w Jego rękach i pragnę wypełniać Jego plan. W końcu widzę sens :)

"Powrócą więc odkupieni przez PANA i przyjdą do Syjonu ze śpiewaniem,
a wieczna radość będzie nad ich głową.
Dostąpią wesela i radości i ucieknie smutek i wzdychanie."

Izajasza 51:11


Żaden człowiek nie mógł mi pomoc, żadne używki nie leczyły mojego bólu, tylko go pogłębiały. Nie instytucja, nie religia - tylko Bóg żywy uwolnił mnie i posklejał moją spękaną duszę!

[SPRAWDŹ TEŻ: JAK ZMIENIĆ SWOJE ŻYCIE]


Jeśli masz problemy z depresją, stany lękowe, bądź problemy z uzależnieniem - podziel się nimi z Bogiem, On Cię uratuje, doda Ci sił, i zabierze Twoje słabość.
Tylko Mu zaufaj i oddaj Mu swoje życie. On nigdy nie zawodzi. To nasz Ojciec, Pan, nasz przyjaciel i Pocieszyciel.
[SPRAWDŹ TEŻ: PAN JEZUS JEDYNĄ DROGĄ]


W nim jest nasze ukojenie.

Jeśli jednak chcesz porozmawiać z drugim człowiekiem, i to takim, który wie co to depresja, rozumie czym jest połamane serce - odezwij się.

Chętnie wysłucham, może uda mi się coś podpowiedzieć.
Ale na pewno dam swoje ramię, byś mógł się wypłakać!

Napisz prywatnie: duchowepogotowielodz@gmail.com


"Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa,
Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy;
Który nas pociesza w każdym naszym utrapieniu, abyśmy
i my mogli pocieszać tych, którzy są w jakimkolwiek ucisku,
taką pociechą, jaką sami jesteśmy pocieszani przez Boga.
Jak bowiem w nas obfitują utrapienia Chrystusa,
tak też przez Chrystusa obfituje nasza pociecha."
II List do Koryntian 1:3-5
 

4 komentarze:

  1. Chwała Bogu za ratunek z takiej marności!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chwała OJCU i PANU JEZUSOWI BOGU PRAWDZIWEMU za zbawienie - za ratunek jaki tobie, wam okazali. Wszelkich łask i błogosławieństw CHRYSTUSOWYCH dla was ku JEGO chwale i OJCA. OJCU i SYNOWI dzięki za was :) pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ONI są jedyną drogą i prawdziwym zbawieniem, to że razem nas uratowali to już olbrzymia łaska z ICH strony. Dzięki OJCU i SYNOWI za ciebie :) Niech Pan raczy cie obdarowywać łaską i błogosławieństwem ku pełnieniu Jego woli. :)

      Usuń
    2. Amen, drodzy i wzajemnie tego dla was :)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.