6 grudnia w Polsce obchodzone są tzw. Mikołajki.
Wiele dzieci z niecierpliwością oczekuje tego dnia - niektóre czyszczą swoje buty, inne na parapecie zostawiają mleko i ciasteczka oraz starannie napisany list z listą życzeń do Mikołaja, w zamian oczekując drobnych prezentów czy słodyczy.
Komercja tylko czeka na ten okres w roku, bo to idealny czas na podwojenie sprzedaży.
Szał marketingowy
W internecie, ale i w sklepach czuć już klimat zbliżającego grudniowego święta. Wszystko przystrojone, marketingowcy przekrzykują się w coraz to nowych metodach sprzedaży i ubierania zwykłego towaru w dostosowaną szatę, która pomoże na dodatkowy zysk.
Dzieci, wpatrzone w witryny sklepowe czy w reklamy w telewizji czy internecie marzą o coraz to nowych zabawkach.
Przecież każdy z nas jako dziecko marzył o nowej zabawce, z biegiem lat jednak te dziecięce marzenia są coraz obszerniejsze i to co ucieszyło by naszego dziadka, dziś dla maluchów jest niewystarczające. Półki w wielu dziecięcych pokojach uginają się pod naporem nieużywanych "wymarzonych" zabawek. A dzieciom nadal jest mało.
Jako rodzice dwójki maluchów wiemy, że dzieci uwielbiają dostawać nowe lalki, czy kolejne samochody do swojej kolekcji. Dlatego obdarowujmy dzieci mądrze, nie idąc za modą, tylko za ich prawdziwymi, niewytworzonymi przez marketingowców potrzebami. Poświęcając czas swojemu dziecku poznajemy również jego zainteresowania, dzięki czemu łatwiej nam określić czy dana zabawka rzeczywiście jest dla naszego dziecka niezbędna i czy za kilka dni nie wyląduje w koszu z innymi zakurzonymi miśkami.
Ale właściwie czy obdarowanie dziecka 6 grudnia jest czymś złym?
Miły zwyczaj czy kłamstwo?
Czy do obdarowania dziecka drobnym prezentem, czy słodyczami musimy mieć konkretną datę, czy nie możemy obdarowywać naszych dzieci od tak, bez żadnej okazji, z czystej miłości i tylko dla sprawienia mu chwili radości?
I czy ktoś może nam narzucać konkretne momenty dla zaspokojenia dziecięcej radości?
Oczywiście, że nie.
Teraz przejdźmy do najważniejszego w tym całym zagadnieniu punktu.
Czy dając dziecku prezent, musimy ubierać go w kłamstwa?
Okłamywanie dzieci nawet w tak niewinnych sytuacjach może mieć negatywny wpływ na całe ich życie. Bajka o uwielbiającym ciasteczka brodaczu, ubranym w czerwony szlafrok powtarzana każdego roku utwierdza dziecko w przekonaniu, że Mikołaj istnieje naprawdę. Listy, filmy, bajki, podobizna Mikołaja w spotach reklamowych, na witrynach sklepów czy nawet produktach spożywczych utrwala w dziecku przekonanie o prawdziwości tego wymysłu. Dziecko wierzy w to całym swoim sercem, po czym po latach dowiaduje się, że było to tylko fikcją wymyśloną "by je uradować".
Czy nie ma innych metod uszczęśliwiania własnych dzieci, jak wpajanie im nieprawdy?
Dziecko, gdy już dowiaduje się, że zostało oszukane utrwala w swojej głowie, że kłamstwo (szczególnie w dobrej wierze) nie jest niczym złym.
Ale czy aby na pewno, nawet drobne kłamstwa nie są niczym złym?
Jak mówi staropolskie przysłowie "Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci" - to jak wychowamy naszych potomków ma wpływ na ich całe życie.
Gdy dziecko zaczyna nas okłamywać szukamy w nim winy, zapominamy jednak o tym, że kłamstwa nauczyło się właśnie od nas. Właśnie przez tak niewinne zabawy jak chociażby ta z Mikołajem.
Dzieci nie potrzebują konkretnej daty, by obdarowywać je drobiazgami, ale przede wszystkim potrzebują każdego dnia byśmy otoczyli je swoją miłością, bezpieczeństwem i szczerością, byśmy dzieciom potrafili ofiarować naszą uwagę.
To nam odpłaci wspaniałymi młodymi ludźmi, pełnymi miłości i przekonania, że tylko szczerość i prawda może nas wyzwolić.
Przyzwyczajenie dzieci do kłamstwa niesie ze sobą jeszcze inne skutki.
Dziecko przestaje ufać, co za tym idzie będzie również wypierało ze swojego życia Boga, którego nie widzi na pierwszy rzut oka. Relacja z Bogiem opiera się głównie na zaufaniu, które bardzo łatwo zabić nawet niewielkimi kłamstwami.
Kłamstwo, a Biblia.
My zaufaliśmy Jezusowi Chrystusowi, który udowadnia nam każdego dnia, że prawda popłaca. Od czasu, gdy przestaliśmy kłamać, również w stosunku do naszych dzieci - one również przestały nas oszukiwać.
Bez problemu przyznają się do tego co zbroiły, potrafią wziąć winę na siebie, nie boją się konsekwencji, bo wiedzą, że każdą sprawę można rozwiązać, a "kłamstwo ma krótkie nogi" i gdy wyjdzie po czasie muszą się liczyć z następstwem swoich czynów.
Dzieci są naszym lustrzanym odbiciem, to co my robimy, one powtarzają.
Nie raz złościliśmy się na nasze dzieci, gdy robiły coś złego, nie widzieliśmy jednak, że wszystkie te zachowania wyciągały właśnie od nas.
Idąc z Boża prawdą w sercach w naszym domu wszystko się zmieniło.
Dzieci mają znacznie mniej problemu ze swoimi emocjami (my zresztą również).
Łatwiej im zrozumieć błędy które popełniają i próbują je zmieniać.
Droga Chrystusowa to najlepszy przykład jaki można dać swojemu dziecku!
A miłość, prawda i nasza uwaga, którą możemy ich obdarowywać każdego dnia jest lepsza od zabawki podrzuconej do buta raz w roku. Drobiazgu "ofiarowanego" od wymyślonej postaci :)
Nie przyzwyczajajmy dzieci do życia w grzechu, i sami w nim nie żyjmy, bo to droga do zatracenia.
"Dlatego odrzuciwszy kłamstwo, niech każdy mówi prawdę swojemu bliźniemu,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.